Do sieci wyciekły nieocenzurowane zdjęcia zwłok Grzegorza Borysa. Prokuratura zabrała głos
Poszukiwania 44-letniego Grzegorza Borysa podejrzanego o zabójstwo swojego 6-letniego syna trwały ponad dwa tygodnie. Zakończyły się w poniedziałek, 7 listopada, w momencie znalezienia zwłok mężczyzny. Jeszcze tego samego dnia ich zdjęcia trafiły do sieci.
Do sieci wyciekły nieocenzurowane zdjęcia zwłok Grzegorza Borysa
Nieocenzurowane fotografie, w tym zbliżenie na twarz 44-latka, zobaczyć można było m.in. na portalu „trojmiasto.pl”. Co więcej, były one opatrzone znakami wodnymi z sygnaturą redakcji.
„Dlaczego publikują te okropne zdjęcia? Przecież dzieci wystraszone i zaciekawione tą sytuacją mogą je oglądać. Czy ktoś pomyślał o członkach rodziny obarczonych tą tragedią? Tego człowieka już społeczeństwo osądziło. Nie trzeba gnębić rodziny” – pisali oburzeni internauci nazywają sprawę szokującą.
Zdjęcia zwłok mógł rozesłać członek ekipy poszukiwawczej
Okazuje się, że zdjęcia dostępne były także w innych miejscach. Jak donosi „Fakt”, zobaczyć można je było m.in. „na wewnętrznych, nieoficjalnych grupach mundurowych w mediach społecznościowych”. Miały być również przesyłane bezpośrednio między będącymi na miejscu funkcjonariuszami różnych służb.
Z nieoficjalnych informacji uzyskanych przez „Wirtualną Polskę” wynika, że za wykonaniem i rozesłaniem do mediów zdjęć może stać jeden z członków ekipy poszukiwawczej, która odnalazła zwłoki Grzegorza Borysa.
Prokuratura zabrała głos ws. zdjęć zwłok Grzegorza Borysa
Redakcja „Faktu” donosi, że okoliczności wypłynięcia zdjęć do sieci bada obecnie prokuratura. Czynności prowadzone są także przez Żandarmerię Wojskową w Gdyni, do której wpłynęły materiały na ten temat.
– Czekam na informacje w tej sprawie, nie wiem jeszcze, jakie zapadły decyzje. Jutro poznamy więcej szczegółów – przekazała dziennikarzom prok. Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Nie wiadomo jeszcze, czy zostanie w sprawie wszczęte prokuratorskie śledztwo.